Twórczość
Kryniccy: obdarowani, którzy „podają dalej”
Karol Maluszczak
Opracowana edytorsko przez Ryszarda Krynickiego książka „Kryniccy, to przecież dla Was! Listy, karteczki i dedykacje 1966-2011” to korespondencja jednostronna, gdyż poeta rzadko pisuje listy, poza tym większość spraw i tak dotyczyła rzeczy formalnych, związanych z działalnością wydawniczą, gdzie mowa m.in. o rachunkach i umowach (Szymborska wspomina o tym w krótkich liścikach). Wolumin swoim formatem oraz szatą graficzną nawiązuje do wydanego po raz pierwszy w 2003 roku tomiku żartobliwych utworów poetki „Rymowanki dla dużych dzieci”, ozdobionych także reprodukcjami jej wyklejanek.
Wydana w roku jubileuszu poetki książka włącza się również w serię opublikowanej przez Wydawnictwo as wieloletniej korespondencji Wisławy Szymborskiej ze Zbigniewem Herbertem – „Jacyś złośliwi bogowie zakpili z nas okrutnie. Korespondencja 1955-1996” (2018) i Stanisławem Barańczakiem – „Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę. Korespondencja 1972-2011” (2019).
Próbując określić, co stanowi temat omawianej książki, można się pokusić o stwierdzenie, że to historia pewnej znajomości, która przerodziła się w coś więcej – w przyjaźń. Ta, jak wiadomo, nie przydarza się każdemu. Kryniccy jednak doświadczyli od losu tego daru, co więcej, zechcieli się nim podzielić z czytelnikami – „podając dalej niebotyczne pismo obłoków”. I tu dochodzimy do pry-marnego aspektu publikacji, czyli do jej warstwy wizualnej, na którą składają się faksymilia i reprodukcje tytułowych listów, karteczek i wyklejanek autorstwa Szymborskiej. Te bowiem w prywatnej mitologii poetki jawiły się jako fizyczny nośnik pięknej – wręcz poetyckiej – więzi zaistniałej między autorką „Wołania do Yeti” a rodziną Krynickich.
Wszystko jednak zaczęło się od odmowy. W1966 roku pracująca wówczas w redakcji krakowskiego tygodnika „Życie Literackie” Wisława Szymborska, odpowiadając na list młodego poety z Poznania, napisała, że nie opublikuje zestawu czterech jego wierszy. Poetka zwraca uwagę, że budowa liryków jest „zbyt dowolna i niespoista”, później jednak dodaje: „Jak na razie. Bo przecież to są próby jeszcze”. Radzi, aby „mniej estetyzować”, i zachęca poetę, żeby się nie zrażał i przesłał po kilku miesiącach coś nowego. Kolejny list pochodzi z lutego 1969 roku, Szymborska odpisuje Krynickiemu w sprawie wieczoru poetyckiego, na który została zaproszona do Biblioteki Kórnickiej, gdzie pracował autor Aktu urodzenia. Jak się okazało, Kórnik był miejscem poetce bardzo bliskim, gdyż tam akurat przyszła na świat. Spotkanie – z woli poetki – odbyło się w czerwcu, pamiątką po nim jest dedykacja na tomie Sto pociech. Autorka dziękuje za spotkanie i z przyjaźnią składa „najlepsze życzenia dla poezji” Krynickiego. Kolejne listy i dedykacje są po-twierdzeniem zacieśniającej się więzi między przyjaciółmi. Noblistka wyraża podziw wobec małomówności młodszego o pokolenie Krynickiego, a nawet zazdrości mu (bardzo) wielu wierszy, w końcu nazywa go „ulubionym Poetą”[…].